Recenzja | Wojownicy Midgardu
by Johny, 15.01.2019
Recenzja | Wojownicy Midgardu
Mitologia nordycka dostarcza ostatnio bardzo wielu inspiracji. Nawet w popkulturze cieszy się dużym zainteresowaniem. Kto nie zna okrytych chwałą bogów, takich jak Thor, Odyn czy Loki? Nic dziwnego, że pojawia się coraz więcej produkcji z motywem wikingów w tle.
Tym razem zamiast bogów dostajemy śmiertelników. Ale za to jakich! Dzielnych, walecznych, a na dodatek zuchwałych. Który z nich wykaże się największym sprytem i pokona rywali? Przed wami gra planszowa Wojownicy Midgardu. Recenzja zaciętych zmagań o tytuł Jarla.
Grę zakupił niedawno Gawron. Pech chciał, że nie zdążył w nią zagrać. Przerwa świąteczną trwała dla niego zbyt krótko. My jednak zdołaliśmy zebrać drużynę. Dzięki uprzejmości Gawrona, który zostawił nam grę, mogliśmy ją przetestować. Efekt naszych zmagań w Midgardzie znajdziesz poniżej. Czy „Wojownicy” dostarczyli nam dużo radości? Czy dobrze oddają nordycki klimat? Sprawdź sam. W kolejnej Recenzji Gier Planszowych na Konkrecie.
Dowiesz się:
- Czy warto dołączyć tę grę do swojej kolekcji?
- Komu najbardziej przypadnie do gustu?
- Czy jej cena jest adekwatna do zawartości i wykonania?
Wojownicy Midgardu - w jakim klimacie jest utrzymana gra?
Gdzieś w Midgardzie. Zimne i odległe krainy pełne potworów. Samotna wioska pośrodku niczego, nękana przez hordy trolli, draugrów i monstrów. Tylko potężny Jarl może ochronić swój lud przed zagładą. Jak na nieszczęście jarl Trondheim niedawno zmarł. Bez jego siły wioska niechybnie upadnie. Kto teraz stanie w obronie mieszkańców?
Zahartowani w bojach śmiałkowie ruszają do walki. Stawką jest tytuł wodza i wieczna chwała. Przed nimi liczne wyzwania. Do pokonania mają nie tylko bestie, ale także siebie nawzajem. Tylko jeden z nich może rządzić w wiosce. Komu los będzie sprzyjał najbardziej? Kto będzie miał w sobie najwięcej hartu? Można się przekonać tylko w jeden sposób. Zapraszam do Midgardu.
Dalej myślisz, że zasłużysz sobie na chwalebny tytuł jarla?
Zobacz film promujący grę:
Wojownicy Midgardu - na czym polega gra?
Informacje o grze
- Gatunek: Przygodowa
- Wydawca: Czacha Games
- Autor: Ole Steiness
- Rok wydania: 2017
- Rodzaj: Worker Placement
- Grafika: Víctor Pérez Corbella
- Ograniczenie wiekowe: 10+
- Losowość: duża
- Czas gry: 60-90 minut
- Liczba graczy: 2-4 (dodatek 2-5)
Wojownicy Midgardu - co znajdziesz w pudełku?
- planszę
- 5 plansz graczy
- 8 kafelków straganów
- 20 znaczników robotników
- 1 znacznik rundy
- 1 znacznik pierwszego gracza
- 1 Małą Łódź Publiczną (kafelek)
- 4 Łodzie Prywatne (kafelki)
- 1 Dużą Łódź Publiczną (kafelek)
- 8 kolorowych Dysków Graczy
- 10 Kart Run
- 8 Kart Kupców
- 18 Kart Podróży
- 36 Kart Monstrum
- 12 Kart Przeznaczenia
- 16 Kart Trolli
- 21 Kart Draugrów
- 20 znaczników Drewna
- 34 Kości Wojowników
- 60 Monet
- 30 znaczników Żywności
- 3 żetony Obrażeń
- 54 żetony Przysługi
- 28 żetonów Potępienia
Moją uwagę przykuły kości, w trzech różnych kolorach. To wojownicy, których będziemy używać do walki. Białe – miecznicy, czerwone- włócznicy, czarne – topornicy. Każda z nich ma inne symbole na ściankach. Ponadto w pudełku znajdziemy trzy talie potworów. Największa z nich zawiera monstra. Druga co do wielkości draugry (zombie). Najmniej liczna jest talia trolli.
Dodatkowo mamy do dyspozycji kafelki straganów oraz łodzi, karty podróży, totemów i przeznaczenia. Pozostałe elementy to znaczniki drewna, jedzenia, monet, potępienia i chwały. Jest tego trochę.
Co więcej, plansze postaci są świetnie wykonane. Zrobione z grubej tektury, z klimatyczną grafiką. Zadrukowane po obu stronach. Tylko jednej z nich używamy podczas rozgrywki. Tej, która ma 8 miejsc na kości wojowników.
Gdybym miał się do czegoś doczepić w tej recenzji Wojowników Midgardu…
…byliby to robotnicy reprezentowani przez zwykłe meeple, które nawet nie stały obok wikingów. A szkoda, bo trochę odstają od tematyki gry. Druga rzecz to monotonne karty potworów. W zasadzie większość różni się tylko statystykami. Grafika pozostaje ta sama.
Pomijając te kilka szczegółów, gra jest naprawdę bardzo ładna. A elementy są porządnie zrobione.
A co z dodatkami?
„Mroczne Góry” i „Valhalla” – tak nazywają się dodatki do gry planszowej Wojownicy Midgardu. Recenzje tych tytułów napiszę, jak tylko uda nam się w nie kiedyś zagrać 😉
Na początek warto, abyś wiedział, że dodają sporo nowych elementów. Przykładem niech będą zdolności bohaterów, kości elitarnych wojowników czy dwie pomocnicze plansze. Dzięki dodatkom, możliwa staje się gra dla 5 graczy (Mroczne Góry) oraz walka z epickimi potworami (Valhalla). Do tego dochodzą 4 nowe postacie, karty Valkyrii, dodatkowe karty wrogów i podróży. Motywy w dodatkach są spójne z ich tytułami. Mroczne Góry umożliwiają podróż lądową i walkę z gigantami. W Valhalli strata wojowników w bitwie może okazać się przydatna.
Oczywiście to nie wszystko. Więcej informacji o dodatkach znajdziesz na stronie projektu.
Jak się gra w Wojowników Midgardu?
W miarę szybko i ciekawie. Mechanika gry to połączenie euro z rzutami kośćmi. Dominuje tu prostota. Zasady bardzo łatwo można opanować i wytłumaczyć. Podczas rozgrywki nie trzeba ich przypominać. Będzie to dobry tytuł dla osób zaczynających przygodę z planszówkami.
Po tym jak rozstawimy planszę, gra odbywa się w określonym porządku. Najpierw tasujemy talie i kładziemy wszystkie karty na swoje miejsca. Losujemy kafelki straganów i układamy je na mapie.
Na planszy znajdują się konkretne obszary akcji. To budynki w wiosce, stragany, łodzie, karty potworów itp. Ten z graczy, który pierwszy położy tam robotnika, wykonuje daną akcję. Pola z akcjami są podzielone według kolorów. Na brązowych wykonuje się akcje od razu. Pola niebieskie wymagają przygotowania – akumulacja zasobów. Czerwone są do walki z potworami. Każda runda przebiega według schematu:
1. Przygotowanie
Wykładamy kartę trolla i dwie karty Draugrów. Na planszę trafiają odkryte monstra i zakryte karty podróży. Dodajemy po jednym zasobie na pole zbrojmistrza, grotnika, kowala i rzeźnika (niebieskie pola). Odsłaniamy karty run i kupca.
2. Rozmieszczanie robotników
Robotników przydziela się po kolei, zgodnie z inicjatywą. Po jednym na każdego gracza. W tej fazie wykonuje się akcje i pozyskuje zasoby, m.in. wojowników. Zasoby są też potrzebne do tworzenia łodzi, wykuwania run, czy karmienia wojowników.
3. Przypisywanie wojowników
Do każdego potwora, na który położyliśmy robotnika, przypisujemy wojowników.
4. Rozpatrywanie walk
Rzucamy kośćmi wojowników.
5. Porządkowanie
Zbieramy robotników z planszy. Odkładamy łodzie na swoje miejsce. Odrzucamy niepokonane karty Draugrów i Trolla oraz odkryte karty podróży. Dodajemy po jednej monecie na każde monstrum na planszy. W ten sposób tworzymy nagrodę dla gracza, który go pokona później. Przekazujemy znacznik pierwszego gracza.
Akcje są bardzo dokładnie opisane w instrukcji. Poniżej kilka przykładów.
- Szaman – wybierz i podejrzyj jedną kartę podróży. Następnie weź jedną kartę przeznaczenia.
- Rzeźnik – pobierz wszystkie dostępne na tym polu znaczniki żywności.
- Długi dom Jarla – zabierz jedną kostkę Miecznika oraz znacznik pierwszego gracza.
- Stragan „Skald” – otrzymujesz dwa punkty chwały.
W każdej rundzie tylko jeden gracz może wykonać daną akcję.
Jak wyglada ralka z potworami?
W fazie walki kładziemy na potwora zdobyte kości wojowników. To jest nasza pula podczas bitwy. Do wyboru mamy mieczników, toporników i włóczników. Niektóre potwory są odporne na dany rodzaj woja. Należy na to zwracać uwagę. Wykonujemy rzut kośćmi i sprawdzamy rezultat. Wynik możemy przerzucić, pod warunkiem, że mamy żeton przysług. Za każdy posiadany żeton można przerzucić dowolną ilość kostek. Potwory mają na karcie wartość ataku i żywotności. Za każdy symbol miecza, włóczni lub topora zadajemy potworowi jedno obrażenie. Dwa symbole broni na kości to dwa obrażenia. Z kolei potwór zabija nam ilość wojów równą jego wartości ataku. Chyba, że na naszych kostkach wypadnie tarcza. Za każdy taki symbol parujemy jedno obrażenie. Ataki następują równocześnie. To znaczy my próbujemy zranić potwora, a on próbuje zranić nas. Walka trwa dopóki nie zabijemy bestii lub gdy ona zabije nam wszystkich wojowników.
Za zgładzenie potwora otrzymujemy punkty chwały oraz:
- Troll - drewno
- Draugry – złoto
- Monstrum – przysługi bogów
Po skończonej walce zabieramy kartę potwora.
Co więcej, po pokonaniu trolla, gracz może odrzucić jeden swój znacznik potępienia. Dodatkowo wybiera osobę, która otrzymuje żeton potępienia. To kara za bierność podczas obrony wioski przed trollem. Każdy z graczy otrzymuje po jednym potępieniu, jeśli nikt nie zabije trolla. Ilość tych żetonów ma znaczenie na koniec gry. Dostajemy za nie ujemne punkty chwały.
Aby móc walczyć z monstrum, trzeba się przeprawić przez morze. Jak to zrobić?
Należy skorzystać z łodzi. W grze do dyspozycji są dwie łodzie publiczne. Jedna o pojemności 10, druga o połowę mniejsza. Dostępne są także łodzie prywatne, ale trzeba je najpierw kupić. Można załadować na łódź nie więcej wojów + jedzenia, niż wynosi jej pojemność.
Dlaczego jedzenie?
Wojownicy muszą przetrwać podróż, dopiero potem stoczą walkę. Po drodze wiele się może wydarzyć (karty podróży). Oczywiście monstra są najbardziej punktowane w grze.
Wojownicy zamiast bić się z potworami, mogą także polować na zwierzynę. Rzut kośćmi jest również wymagany. Taka akcja umożliwia nam zdobycie pożywienia.
Jak można wygrać w Wojowników Midgardu?
Jest tylko jedna droga do zwycięstwa. Zbieranie punktów chwały.
Punkty w Wojownikach Midgardu można zdobyć na wiele sposobów. I to bardzo wiele. W trakcie gry otrzymujemy je głównie za pokonanie potworów oraz niektóre akcje. Dopiero na koniec podliczamy wszystkie zmienne.
Najpierw sprawdzamy karty przeznaczenia. Jeśli jesteśmy jedynym graczem, który spełnia kryterium na karcie otrzymujemy pełną premię. Jeśli remisujemy to tylko jej część. Przykład – posiadaj najwięcej znaczników drewna na koniec gry. Karty przeznaczenia można dobierać w trakcie rozgrywki. Potem przeglądamy karty pokonanych potworów. Za każdy komplet różnych potworów (3 kolory) otrzymujemy 5 punktów chwały. Nabyte przez nas runy również punktują. Nie ma znaczenia, czy były wykorzystane, czy też nie. Każda przysługa bogów warta jest 2 punkty. Na koniec monety – 1 punkt za każde 3 sztuki.
Punkty chwały można stracić za sprawą znaczników potępienia. Maksymalnie 21 punktów za 6 żetonów potępienia. Już kilka sztuk może zrobić różnicę.
Wygrywa gracz z największą liczbą punktów, po ukończeniu ósmej rundy.
Wojownicy Midgardu - jakie są moje wrażenia z gry?
Mój entuzjazm był większy gdy zaczynałem partię, niż gdy ją kończyłem. Miałem trochę inne wyobrażenie o grze. Nastawiałem się na większą interakcję między graczami. Podczas rozgrywki bywa tak, że starasz się blokować innych. Chociaż okazji nie ma zbyt wiele. Co najwyżej możesz postawić swojego robotnika na polu akcji, którą chciał wykonać inny gracz. W praktyce, każdy skupia się na sobie. Gra jest mało czytelna, jeśli chodzi o monitorowanie działań pozostałych osób.
Ale…
Co by nie powiedzieć gra się przyjemnie. Cieszą mnie proste zasady, przejrzysta plansza i jasne mechanizmy. W Wojownikach Midgardu nie doświadczysz także paraliżu decyzyjnego. Wybierasz spośród dostępnych akcji. Nie skupiasz się na planowaniu kilku tur do przodu. Co najwyżej kolejnej. Gra się tu i teraz, przy pomocy dostępnych środków. Gra dzięki temu staje się dynamiczna.
Warto wspomnieć, że Wojownicy Midgardu to gra z dużą dozą losowości. Ta losowość momentami mocno drażni. Szczególnie, gdy po nieudanym rzucie kośćmi, kolejna wyprawa kończy się fiaskiem. Co prawda przerzucanie wyników zwiększa szanse na sukces w bitwie, ale tylko pozornie. Dalej zdani jesteśmy na los. Co więcej, „spalone” w tej sposób żetony przysług już nie wrócą.
Z drugiej strony, widzę plus tego rozwiązania. W życiu też nie wszystkie rzeczy nam wychodzą. Możemy planować, ale i tak nie ma pewności, że osiągniemy sukces. Podobnie jest w Wojownikach Midgardu. Ta nuta niepewności sprawia, że przed każdą walką czujesz dreszczyk emocji. Ma to swój urok. Myślę, że taka idea przyświecała twórcom, podczas projektowania systemu walki. W końcu rzuty wykonujemy tylko podczas bitwy. Zawsze jest ryzyko, że coś pójdzie nie po naszej myśli.
Co więcej, niektóre mechanizmy w Wojownikach Midgardu zachęcają nas do gromadzenia zasobów. Przykładem niech będą karty przeznaczenia. „Posiadaj najwięcej drewna; jedzenia; kości wojowników na koniec gry.” Mam wątpliwości do tego rozwiązania, ponieważ nie lubię gromadzić zasobów. Zazwyczaj staram się nimi na bieżąco obracać. Wiadomo, że jest to kwestia wyboru i upodobań. Wcale nie musimy realizować kart przeznaczenia, ale przecież każdy punkt się liczy.
Ostatnia rzecz – wyłanianie zwycięzcy. Tak wiele różnych rzeczy punktuje na koniec gry. Czasem dostajemy sprzeczne ze sobą cele. Podam przykład. Na koniec gry zbieramy punkty za zestawy pokonanych potworów, w trzech różnych kolorach. A w kartach przeznaczenia możemy dostać zadanie, żeby zgromadzić jak najwięcej żółtych kart potworów. Bądź tu mądry. Wiadomo, że jest to kwestia odpowiedniej kalkulacji. Trzeba zdecydować co bardziej nam się opłaca.
Pomimo tych kilku przytyków uważam, że gra jest dobra. Z chęcią zagrałbym w nią jeszcze raz. Może się okazać świetnym przerywnikiem, pomiędzy cięższymi planszówkami (podobnie jak Labyrinth). Nie trzeba przy niej intensywnie myśleć. Za to można skupić się w całości na zabawie. A przecież o to chodzi. Rozgrywka idzie ustalonym tempem, a my płyniemy razem z nią.
O dziwo! Pierwszą rozgrywkę w Wojowników Midgardu wygrał Gorzoł. Członek ekipy Urabura Games, który od dobrych kilku lat nie wygrał żadnej partii. Świetna taktyka, szczęście, a może sprzyjali mu bogowie? Kto wie.
Moja ocena gry Wojownicy Midgardu
Wojownicy Midgardu, jak na grę euro wyglądają naprawdę świetnie. Duża, czytelna plansza. Klimatyczne postacie i karty potworów. No i te kostki, które cały czas przykuwają wzrok. Całość prezentuje się okazale. Nie ma się do czego doczepić, za wyjątkiem powielających się grafik na kartach potworów.
Krótka instrukcja i proste zasady. Czego chcieć więcej? Grę można wytłumaczyć w kilkanaście minut.
Wybieranie postaci. Dobieranie kafelków straganów w każdej partii. Losowanie potworów i kart podróży. Inna ilość robotników w grze dla 2 i 4 graczy. Wszystkie te elementy sprawiają, że kolejne partie będę się różniły od siebie. Jeśli dołożymy do tego dodatki, to szybko nam się ta gra nie znudzi.
Umiarkowanie krótki. Zależy kto gra. Nam na pierwszej partii zeszło jakieś 2 godziny wraz z tłumaczeniem. Nie jest to obiektywna miara, ponieważ w Urabura Games zawsze partia się dłuży. Myślę, że kolejne będą mieścić się w czasie na pudełku. Albo tylko nieznacznie go przekroczą. Mam nadzieję.
Bawiłem się dobrze. Chociaż czasem niektóre elementy rozgrywki mnie drażniły. Głównie dlatego, bo nie miałem na nie wpływu. Chyba po prostu preferuje gry, w których jest więcej interakcji między graczami i mniej losowości. Jeśli nie masz z tym problemu, to będziesz się świetnie bawił grając w Wojowników Midgardu.
Wykonanie gry jest na wysokim poziomie. W pudełku znajdziesz sporo, różnych elementów. Cena jest przystępna, patrząc na jakość wykonania. Średnia cena rynkowa to 160 zł.
Co mi się najbardziej podoba w grze Wojownicy Midgardu?
Znalazłem dwa, które moim zdaniem zasługują na uwagę.
Przeprawa za morze i polowanie na monstrum. Mechanizm, który w realistyczny sposób oddaje zamorskie wyprawy. Trzeba się do tej bitwy dobrze przygotować. Pojawiają się emocje, bo nigdy nie wiadomo czy wrócimy z walki z tarczą czy na tarczy.
Przejmowanie inicjatywy od innych graczy (akcja „długi dom Jarla”). Świetna sprawa, jeśli mamy plan na kolejną rundę i musimy być pierwsi. Może wprowadzić dużo zamieszania.
Co mi się najmniej podoba w grze Wojownicy Midgardu?
Podsumowanie i ocena Wojowników Midgardu
Wojownicy Midgardu to gra lekka i przyjemna. Nie należy się w niej doszukiwać głębi. Należy ją traktować bardziej jako niesamowitą przygodę w świecie wikingów. Bo taka naprawdę jest!
Klimat rozgrywki oddaje epickie potyczki wikingów z potworami. Największe emocje pojawiają się właśnie podczas walk. Napięcie podkręcają rzuty kośćmi. Nigdy nie wiesz czy wyprawa się opłaci. A jak wiadomo los lubi płatać figle. O tej losowości należy pamiętać najbardziej. Możną ją ograniczyć, ale nie da się przed nią uciec.
W Wojownikach Midgardu próg wejścia jest niski. Śmiało można usiąść do stołu z osobami początkującymi. Ci średniozaawansowani też znajdą coś dla siebie. W naszym przypadku była to świetna przerwa od trudnych i czasochłonnych gier strategicznych.
Grę polecam szczególnie tym, którzy szukają porządnej zabawy za rozsądne pieniądze, a w dodatku kochają mitologię nordycką. Jeśli zaliczasz się do tej grupy, to gra Wojownicy Midgardu jest dla ciebie. Na pewno dostarczy ci sporo porządnej rozrywki.
Mam nadzieję, że ta recenzja gry planszowej Wojownicy Midgardu okazała się dla Ciebie pomocna. Jeśli masz jakieś pytania to śmiało zadaj je w sekcji z komentarzami poniżej. Polub nasz fanpage, aby być na bieżąco z nowościami. Obserwuj nasz profil na insta, jeśli masz apetyt na ciekawe, planszówkowe fotki. Wspólnymi siłami będziemy skuteczniej rozpowszechniać naszą pasję do gier planszowych.
Podobał Ci się wpis? Wystaw ocenę!